sobota, 21 lipca 2012

Rozdział III.

Rozdział 3.

   Nigdy więcej zakupów z Lucy. Mówię poważnie. Ciągała mnie po najróżniejszych sklepach w ogromnym centrum handlowym. Dziwi mnie ,że się tam nie zgubiłyśmy,ale moja towarzyszka znała to miejsce na pamięć,mogłam się założyć,że śniło jej się po nocach. Ale udało nam się i po około dwu godzinnych poszukiwaniach znalazłyśmy sukienkę,wręcz idealną. Podobała się nam obu,nieźle na mnie leżała,no i jak dla nas obu świetnie w niej wyglądałam. Tak więc zdecydowałyśmy się ją kupić,zostały jeszcze buty. Jak można zgadnąć Lu od razu wiedziała,gdzie znajduje się najlepsza para obuwia dla mnie,więc natychmiast ruszyłyśmy w tamtą stronę.Pokazała mi jasno-beżowe szpilki, nosiłam już wysokie obcasy,ale chyba trochę niższe niż te.
- Zwariowałaś?! Ja się w nich zabije zanim ujdę dziesięć metrów, zaraz wróć,zanim ujdę dwa metry
- Co ty gadasz,idealnie pasują do sukienki,a poza tym do soboty jeszcze trochę czasu,więc możesz poćwiczyć. No,i są przecenione
- No dobra przymierzę je - powiedziałam,a dziewczyna odtańczyła "taniec zwycięstwa" czym zwróciła uwagę innych klientów, ja zaczęłam się z niej śmiać,a ona natychmiast przestała podając mi buty. Przeszłam się kawałek i jeszcze żyję,więc to jakiś sukces.
- Dobra niech stracę,bierzemy je - blondynka uśmiechnęła się szeroko i poszłyśmy razem do kasy. Poszwendałyśmy się jeszcze chwilę szukając dodatków i wróciłyśmy do domu.


 Nadszedł dzień ślubu. Oczywiście moja mama jako fryzjerka i makijażystka w jednym miała pełne ręce roboty. Od samego rana nasz dom odwiedzały ciotki,kuzynki,aby zrobić sobie jakąś "wyjątkową" fryzurę. Ku uciesze mojej rodzicielki, postanowiłam,że uczeszę i umaluję się sama. Tak więc na dobry początek wzięłam długą kąpiel,a potem zabrałam się do makijażu. Jak zwykle nie rzucającego się w oczy. Ubrałam się we wcześniej przygotowany stój i zabrałam się za włosy,które lekko pofalowałam lokówką,no i rzecz chyba jasna zostawiłam je rozpuszczone. Przeszłam się kawałek po pokoju i uznałam,że trening się opłacił,bo teraz czułam się odrobinę pewniej chodząc w tych szpilkach.
- Melody,schodź już,jedziemy. - chwyciłam za torebkę i wyszłam z pokoju. Ze schodów schodziłam trzymając się poręczy,nie chciałam zaliczyć tzw. "gleby"
- No,no siostra,nigdy nie myślałem,że jesteś taka ładna
- To miał być komplement?
- Chyba tak - nie odpowiedziałam mu. Podjechaliśmy pod kościół w którym odbywała się ceremonia. Było jeszcze trochę czasu,więc goście stali przed wejściem do świątyni. Po prostu cudownie,zaraz zacznie się gadanie z całą rodzinką,z której większości w ogóle nie kojarzę,dodam,że za niektórymi w ogóle nie przepadam. Na przykład za taką ciotką Erin,cały czas komentuje,że dziewczęta nie powinny grać w siatkówkę czy uprawiać inne sporty,bo to nieodpowiednie dla młodej damy. Krytykuje mojego ojca,że niby to on zmusza mnie do trenowania,bo on kiedyś grał,co jest totalna bzdurą. Jej zdaniem powinnam być jak jej córeczka,która ubiera się w różowe ubrania i jest słodka aż do bólu. Na widok tej dziewczyny to mam ochotę uciec gdzieś to Kambodży,albo jeszcze dalej. Jest w moim wieku,a pusta jak bęben maszyny losującej przed zwolnieniem blokady*,a jak się do ciebie przyczepi to to tylko rzucić się z najbliższego dachu,nic więcej.Na całe szczęście nie spotkałyśmy ich na zewnątrz,zauważyłam,że mam sporo kuzynek,w moim wieku,trochę starszych i młodszych. W tłumie dostrzegłam Alyss. Może ją pokrótce opiszę. Ma skończone 19 lat,jest szatynką o brązowych oczach,moja kuzynka z którą się dogaduje,chyba z nią jako jedyną,jest jedną z normalniejszych z tej całej wielkiej rodziny. Już miałam do niej podejść gdy podeszła do nas,zaraz czy ja w ogóle znam tę kobietę?!
- Melody jak ty wyrosłaś - kto to jest? Nigdy na oczy jej nie widziałam,a ona mi gada,że wydoroślałam. Cyba,że poznałam ją jak byłam niemowlęciem,no to wtedy tak,rzeczywiście wydoroślałam. Wszyscy zaczęli wchodzić do kościoła,więc uczyniliśmy to samo. Ślub odbył się tak jak odbywają się wszystkie śluby. Na koniec wszyscy zaczęli klaskać,bo para młoda pocałowała się utwierdzając tym samym swoje małżeństwo. Josh,bo tak miał na imię teraz już mąż cioci Maggie wziął ją na ręce i wyniósł ze świątyni. Ustawiliśmy się w kolejce,aby złożyć życzenia i życzyć szczęścia na nowej drodze życia. Oczywiście nie obyło się bez komentarza co do sukienki,która bardzo spodobała się nowo zamężnej. Później dojechaliśmy do sali w której miało odbyć się wesele. Muszę przyznać super wybrane miejsce. Na końcu sali prostokątny stolik dla państwa młodych, świadków i rodziców. Prostopadle do nich okrągłe stoliki z karteczkami zawierającymi imiona gości. Rzecz jasna młodsza część towarzystwa siedziała osobno,a starsza osobno. Tak więc chwilę zajęło mi i Will'owi znalezienie naszego miejsca. Stolik był sześcioosobowy. Stała przy nim rzecz jasna córka Erin,Veronica (takie ładne imię,a dla takiej osoby,cóż za niesprawiedliwość),Alyss,Julie,czyli jeszcze jedna ze znośnych kuzynek,rudowłosa o zielonych oczach. Ciekawiło mnie kto jeszcze zasiądzie z nami. Jak na razie Will był jedynym facetem,co jak myślę wcale mu nie przeszkadzało. A mi nie dawało spokoju,kto mógł być ostatnim z gości.
- Cześć stary - usłyszałam za sobą,odwróciłam się i zobaczyłam ...
- Liam?!
- Cześć Mel jak tam? Mój tata jest kuzynem pana młodego - odpowiadając na twoje pytanie - wyszczerzył zęby w uśmiechu
- Ty wiedziałeś? - zwróciłam się do brata,który powstrzymywał śmiech - Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
- Uznaliśmy,że tak będzie zabawniej
- Cha,cha już się śmieje widzisz. A tak poza tym to są Alyss i Julie,a to Liam
- Ominęłaś mnie - oburzyła się Veronica,dodam,że miała na sobie krótką różową sukienkę,no bo jak,żeby inaczej?
- Jestem Veronica - na nieszczęście chłopaka siedział obok niej. Po jakiejś godzinie Liam widocznie miał dosyć jej ciągle paplania i tego jak z nim flirtowała. Rzucił w moją stronę błagalne spojrzenie. Zastanówmy się,nie powiedzieli mi nic,że on tutaj będzie,ale nikt nie zasługuje na takie katorgi. Już się nacierpiał i niech mu będzie uratuje go choć na chwilę. Wstałam z miejsca
- Liam,zatańczysz?
- Jesteśmy właśnie w trakcie rozmowy
- Kobiecie się nie odmawia,chodźmy - oddaliliśmy się trochę od nich - Dzięki Mel,naprawdę ci dziękuje,to było straszne
- Chyba przerażające,znam to,ale cieszy mnie fakt,że nie przyczepiła się do mnie jak to zwykle robi
- No wiesz co? - tańczyliśmy przez kilka piosenek,i te buty są straszne,zaraz mi nogi odpadną. Muszę przyznać,że Liam całkiem nieźle tańczy,no i praktycznie cały czas się śmiałam,potrafił rozśmieszyć człowieka
- Dobra ja mam dość,nie czuje stóp,ale jeżeli dalej nie chcesz tam wracać to ci kogoś przyślę
- Byłbym wdzięczny - podeszłam do naszego stolika,przy którym siedziała tylko Julie i Veronica,tak więc mam jedną opcje
- Jul,Liam prosi cię do tańca. A gdzie Will i Alyss?
- Poszli tańczyć. Już do niego idę - niestety zostałam sam na sam z,jak ona kazała na siebie mówić? Ver? Czy jakoś tak. Po jakiejś minucie wyłączyłam się z jej gatki,zapowiadała się długa noc.

_________________________________________________________
Jak się podoba nie jest chyba taki zły,co? Tak więc  "jest pusta bęben maszyny losującej przed zwolnieniem blokady" wzięłam z neta,dziękuje wujku google ;D Nowe bohaterki - nie wiem czy coś wniosą do opowiadania,ale raczej tak ,nie wszystkie i chyba wiadomo,która nie ;D 

Teraz skąd ich imiona? Julie - bo po prostu mi się podoba,a Alyss,bo tak na imię ma bohaterka jednej z mojej ulubionej serii książek, "Zwiadowcy" ;D Veronica - jakoś tak wpadło ;P Pojawią się nowi bohaterzy,ale to z czasem ,mam już nawet dla niektórych imiona ;P

Dziękuję za komentarze pod poprzednim,wejścia,obserwatorów i mam nadzieję,że za każdym razem bedzie więcej ;D


ANONIMOWI podpisujcie się pod komentarzami,taka mała prośba,bo później chcę wiedzieć komu mam dziękować za komentarze ;D
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące tego czy też drugiego opowiadania,albo macie do mnie jakieś prywatne pytanie to założyłam na te okazję konto na ask.fm <LINK>,więc pytać ;D
POMYSŁY można zgłaszać pisząc w komentarzu lub na pocztę,ale jeżeli piszecie mi swoje pomysły to napiszcie w komentarzu,że mi coś wysłaliście ,bo codziennie nie wchodzę na pocztę ;P Adres e-mail: opowiadaczka22@onet.pl
 
Do napisania. Wasza Caroline ;D



10 komentarzy:

  1. "Nie jest chyba taki zły,co?", czy ty sobie żartujesz? Dzisiaj nie jest 1 kwietnia! Rozdział jest świetny, tylko jestem niepocieszona, bo tak szybko się skończył. Tak się wciągnęłam i patrzę, a tu nie ma więcej o.O Ładnie ją wkręcili, pewnie miała nieopisaną minę, gdy spostrzegła Liama ;D Dobrze, że uratowała go przed Vic, trzeba pomagać ludziom ;) Wujek google jest nieoceniony, nawet nie ma co ;)

    Rany, ja już chcę kolejny. Pisz dalej, proooooszę *.*

    http://skip-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. On jest świetny . *.* .
    czekam na nexta . <3
    Mam nadzieję że dodasz kolejny szybciutko . <3 .
    zapraszam do mnie :
    http://onedirectioninmyheart.blogspot.com/
    dodaje sie do obserwujących i zaglądać bd często do cb . ; * . <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział;d fajnie się go czyta;d achhh..te wesela..nie przepadam za nimi;< ale na jedno się chyba teraz wybiore;d bo mówią wszyscy ze będzie dużo chłopakow^^ hahahahah xD a ta 'różowa' kuzynka mnie rozśmiesza;p

    u mnie nn, zapraszam;*
    http://urealizbe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, rozwalił mnie tekst o tym bębnie :D Ooo, różowa lalunia chyba da się wszystkim we znaki. Czekam na nowy i zapraszam do mnie: http://girl-lost-in-dreams.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział, z resztą jak zwykle ;D strasznie mi się podobała sukienka Mel :o normalnie byłabym w stanie zabić dla takiego ciuchu, serio, wspaniała :D a jak czytam o tej jej kuzynce to aż mi się śmiać chce hahah bo tacy ludzie to jest jeden wielki żal ;D i szczerze współczułam Liamowi kiedy ona tak nawijała ale na szczęście Mel go od niej uwolniła ;D to tyle dobrego w tym ;D mogłaś troszeczkę dłuższy ten rozdział dać, bo czytam czytam a tu patrzę i koniec :o

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajny rozdział :D czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy rozdział, zapraszam :D http://skip-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle jest SUPER! I znowu proszę: niech będzie z Liamem :)
    Gwiazdka

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wiem? Ja właśnie nie wiem, nie mam zielonego pojęcia co mu strzeli do tej kręconej łepetyny XD Być w takiej niewiedzy, weź, po prostu- wstydź się! ;DD Paryż to niemal stolica USA. A Lou ma być optymistą, no ba jakże inaczej? Na smutasa nie pasuje XD

    Wiesz co, jesteś pierwszą osobą, która wpadła na to, że Hazza nie musiał się starać, by wejść do środka, haha :D Gratulacje :D Jeszcze nikt nie zwrócił uwagi na inny mały szczegół, a mianowicie pokój cały w lustrach, który należy do Zayna ;DD

    Ej, ej, ej! Nie strasz mnie tu patelnią, teraz twoja kolej, by dodać rozdział, jeśli nie to ja się przejdę z tym naczyniem do ciebie ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze dziękuję bardzo za komentarz na moim blogu, nawet nie wiesz ile dodał mi pozytywnej energii ;)
    Co do twojego opowiadania to jest super. Fajna fabuła, świetny ciekawy styl. Czyta się z łatwością. Szkoda tylko, że rozdział krótki ;c Bo ja chcę kurde WIĘCEJ, WIĘCEJ I JESZCZE RAZ WIĘCEJ. Moment z Zaynem naj <33#
    Czekam na kolejny -.-
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny Fleur♥

    OdpowiedzUsuń